EN

29.06.2006 Wersja do druku

Zmieniają się artyści, a Piwnica trwa

- W Piwnicy się wychowałem. Trafiłem do niej w 1959 roku, gdy byłem na pierwszym roku studiów. Tu nauczyłem się komponować do niełatwych poetyckich tekstów. To była podstawa do późniejszego pisania dla teatru i filmu - mówi ZYGMUNT KONIECZNY, kompozytor.

Rz: Najstarszy polski kabaret, Piwnica pod Baranami, obchodzi półwiecze swego istnienia. Jak wpłynął na pana twórczość? Zygmunt Konieczny: Był dla mnie oknem na życie, na świat. Sposobem spędzania czasu, połączonym z realizacją własnych artystycznych planów i pasji. W Piwnicy się wychowałem. Trafiłem do niej w 1959 roku, gdy byłem na pierwszym roku studiów. Określiła moje możliwości i myślenie twórcze. Tu nauczyłem się komponować do niełatwych poetyckich tekstów. To była podstawa do późniejszego pisania dla teatru i filmu. Co przez lata przyciągało tłumy do podziemi pałacu Potockich przy Rynku Głównym? - Oryginalny charakter kabaretowej zabawy, który stworzył Piotr Skrzynecki i inni piwniczanie. To był kabaret o wartościach intelektualnych i literackich. W czasach komunistycznych u nas zawsze można było powiedzieć więcej niż gdzie indziej, a nasi goście czuli się bardziej wolni i swobodni. Kim był dla pana Skrzynecki? - Mistrze

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zmieniają się artyści, a Piwnica trwa

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 150

Autor:

Jerzy Sadecki

Data:

29.06.2006