"Tosca" Giacomo Pucciniego w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Najnowsza premiera "Toski" na scenie Opery Narodowej w Warszawie rodzi pytanie o zmiany w stosunku do litery libretta. Trzeba powiedzieć, że z operą Giacomo Pucciniego współcześni reżyserzy mają nie lada problem. Zwłaszcza ci, którzy koniecznie pragną wyeksponować swoje ego poprzez dokonywanie zmian w libretcie. Bo w partyturze - na szczęście - nie mogą już popisywać się ingerencją w tkankę muzyczną dzieła. Przynajmniej jak dotąd. A to, co reżyserzy wyczyniają z librettem, nadaje się na wieloczęściowy serial w rodzaju gorzkiej komedii. "Tosca" opowiada o wielkiej miłości, zazdrości, polityce, w którą mimo woli zostają wciągnięci główni bohaterowie opery - malarz Mario Cavaradossi (w tej roli Mickael Spadaccini) i jego narzeczona, śpiewaczka, Floria Tosca (Ewa Vesin). Temperatury operze dodaje trzeci z głównych bohaterów, prefekt policji baron Scarpia (Krzysztof Szumański). Postać z gruntu przepojona złem, wręcz demoniczna, cyniczna, niew