Parę miesięcy temu, gdy przystępowano do realizacji tej Szekspirowskiej tragedii w krakowskim Starym Teatrze, reżyser przedstawienia, Andrzej Wajda, powiedział, że kiedy wokół panuje chaos, trzeba zająć się czymś trudnym, co zmusza do koncentracji i wewnętrznego rygoru. Znamienne wydały mi się te słowa, zwłaszcza że dotyczyły dramatu tak powszechnie znanego i niemalże stale utrzymującego się w repertuarze teatrów.
Wydawać by się mogło, że wykorzystano już wszystkie możliwości inscenizacyjne, a kolejne przedstawienia są jedynie przypomnieniem zrealizowanych kiedyś propozycji. Wiele i z nich, dzięki swej sile artystycznego wyrazu oraz indywidualnemu piętnu bądź reżysera, bądź odtwórcy roli tytułowej, weszło na stałe do historii teatru. Tak stało się ze sławnym "Hamletem" Laurence'a 0liviera, podobnie było z "Hamletem" Jurija Lubimowa, wystawionym przez moskiewski teatr "Na Tagance", gdzie rolę tytułową grał Włodzimierz Wysocki. Tekst tragedii w każdym przedstawieniu jest ten sam albo prawie ten sam, gdyż każdorazowo dokonuje się skrótów, inscenizacje bywają natomiast różne. "Trzeba wybierać, trzeba skracać i ciąć. Można grać tylko jednego z Hamletów, którzy są w tej arcysztuce. Będzie to zawsze Hamlet uboższy od Szekspirowskiego, ale może to być również Hamlet bogatszy o naszą współczesność" - czytam w programie do krakowskiego przedstawi