Tak teraz modne, u nas i nie u nas, wprowadzanie na scenę różnych pozateatralnych utworów literackich - ze szczególnym uwzględnieniem powieści - ma swoje zalety i wady. Główną zaletą, to popularyzacja owych dzieł, zwłaszcza gdy adaptacja jest pomysłowa i nie opiera się jedynie na streszczaniu książek, główna zaś wadą, to ucieczka od prawdziwej dramaturgii, której nie zastąpi - jako że teatr ma swoje prawa - żadne nawet najlepsze udramatyzowanie takiej czy innej powieści. Nie mówiąc już o poważnym nie raz zubożeniu jej formy i treści, które to zubożenie siłą faktu przy tego rodzaju operacji musi się zjawiać. Ale czasami, gdy jakieś epickie dzieło już od dawna leży odłogiem i jest notowane na ogół jedynie przez historię literatury, to wtedy jego inscenizacja - naturalnie udana - może je z powodzeniem ożywić na nowo. Do takiego właśnie udanego wprowadzenia na scenę należałoby zaliczyć inscenizację zapomnianego już u nas dość
Tytuł oryginalny
Zmartwychwstanie Tołstoja
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni nr 149