W Moskwie zmarł nagle 62-letni Michaił Ugarow, twórca i dyrektor nękanego przez władze, tułającego się po mieście, ale sławnego Teatru.doc. Tej sceny bali się nawet na Kremlu - pisze Wacław Radziwinowicz w Gazecie Wyborczej.
Niespodziewana śmierć pełnego energii człowieka, który godzinę wcześniej na jubileuszu niezależnej "Nowej Gaziety" dzielił się swoimi planami, wstrząsnęła teatralną publicznością Rosji. Przez ostatnie 16 lat nie tylko do ostatniego miejsca wypełniała ona piwnice, gdzie Ugarowowi pozwalano wystawiać spektakle, ale z nie mniejszymi emocjami obserwowała perypetie jego teatru. W 2002 r. Ugarow - już wtedy uznany i wyróżniany reżyser, pisarz, scenarzysta - w odremontowanej (jak mówił, "odmytej") przez ochotników i współpracowników piwnicy domu przy stołecznym zaułku Trochprudnym wspólnie z żoną, Jeleną Greminą, założył teatr, gdzie grano w sposób dla Moskwy odkrywczy. Pełne przecież znakomitych scen miasto określiło Teatr.doc jako "teatr, który nie gra". Na jego piwnicznej scenie od początku królowało zwyczajne słowo zwykłego, poruszonego aktualnymi problemami człowieka. "Kursk", Biesłan, Magnitski... Ludzie z trupy Ugarowa wędruj