Intrygująco zapowiada się premiera "Złego" w Teatrze Powszechnym. Pisane w latach 50. arcydzieło do dziś nie tylko uwodzi humorem i łotrzykowską fabułą, ale też wyraża romantyczną tęsknotę za bohaterem, który w pojedynkę próbuje wymierzać sprawiedliwość. Miejski koloryt, język ulicy, lokalny folklor i PRL-owskie realia to walory opowieści, dzięki której poznajemy warszawski półświatek, podziwiamy czujność Milicji Obywatelskiej, śledzimy pewien interesująco zapowiadający się romans, aż wreszcie zostajemy wciągnięci w wielki kryminalny przekręt. A wszystko to w lekkiej, pełnej absurdu tonacji. W spektaklu, który podejmuje wybrane wątki powieści i wpisuje je w dzisiejsze realia, współczesna Warszawa przegląda się w Warszawie Tyrmanda. Reżyser wykorzystuje poetykę kampu oraz związaną z nią ironię, czyli to wszystko, czego Leopold Tyrmand był przed laty prekursorem. Nie na darmo Witold Gombrowicz pisał o "Złym": "Powieść kryminalna, ro
Tytuł oryginalny
Zły w Teatrze
Źródło:
Materiał nadesłany
Aktivist nr 10