EN

3.12.2006 Wersja do druku

Zły sen Polaka

"Trans-Atlantyk" w teatrze jeleniogórskim co prawda pozwolił nam się przejrzeć w lustrze Gombrowicza, ale zbyt delikatnie i grzecznie - o "Trans-Atlantyku" w reż. Bartłomieja Wyszomirskiego w Teatrze Jeleniogórskim pisze Wojciech Wojciechowski z Nowej Siły Krytycznej.

Z pokładu "Chrobrego" schodzi na ląd Gombrowicz. Buenos Aires to scena wyłożona deskami. Główny bohater siedzi na krześle i oświadcza, że tutaj zostaje. Za nim jasna drewniana ściana z ogromnym otworem przypominającym okno kajuty, w którym zobaczymy zaraz podświetlaną tapetę z palmami i oceanem. Tak wygląda scenografia "Trans-Atlantyku" autorstwa Izy Toroniewicz. Gombrowicz (Jacek Grondowy) rozpoczynając przechadzkę po Buenos Aires spotyka Cieciszewskiego (Grzegorz Cinkowski). Po krótkiej rozmowie i namyśle udaje się do Poselstwa. I tutaj dochodzi do bolesnej konfrontacji z Ministrem, który nie traktuje go poważnie i wykrzykuje, że pokonamy wroga w wojnie. Włodzimierz Dyła w tej roli potrafi być nie tylko zacietrzewionym na punkcie polskości politykiem, ale też mówiącym z rozrzewnieniem o naturze kapłanem, aby za chwile zmienić się w pełnego ekspresji dyktatora, gdy wykrzykuje "Na Berlin! Na Berlin!". Wyrazista jest również trójca Baron (Ro

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Wojciech Wojciechowski

Data:

03.12.2006

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe