EN

4.05.2003 Wersja do druku

Zły sen Gustawa-Konrada

W "Dziadach" Macieja {#os#21426}Sobo­cińskiego{/#} nie ma marty­rologii. Nie ma mesjanizmu, Polski - Chrystusa Narodów, ze­msty na wroga, czterdzieści i cztery. Jest samotny Gustaw - Konrad (Krzysztof {#os#19715}Zawadzki{/#}), który - wyobcowany, z boku - przeżywa swój wła­sny, prywatny dramat. W zasadzie bardziej Gustaw niż Konrad, ponie­waż główny bohater nie bierze na bar­ki losu milionów. Kocha i cierpi katu­sze - owszem, ale tytko w swoim imieniu. Nie zachodzi w nim także żadna przemiana z egoisty Gustawa w Konrada, bojownika o wolność. Wszystko, co dzieje się na scenie, to sen, gra wyobraźni i wspomnień protagonisty. Może on zatem wstrzy­mywać bieg wydarzeń, wpływać na ich kolejność, dowolnie przenosić się między obrzędem a pokojami Se­natora. Adaptacją Sobocińskiego rzą­dzi również logika snu - część druga "Dziadów" splata się trzecią, elementami czwartej oraz Widowiska; ci sami ak­torzy grają po kilka ról. Asocjacje, ja­ki

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zły sen Gustawa-Konrada

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr

Autor:

Agnieszka Olczyk

Data:

04.05.2003

Realizacje repertuarowe