Teatr Dramatyczny od paru lat omijałam z daleka. Kiedyś byłam tam na wyjątkowo nieudanej i nudnej sztuce, tak kiepskiej, że dziś już nie pamiętam jej tytułu. Zdaje się, że na scenie męczyli wiersze Baczyńskiego. Męczyli, to chyba za delikatne sformułowanie, mordowali, wyrzucając całe piękno jego poezji. Wyszłam tak rozgoryczona, iż od tamtej pory nawet wołami nie dawałam się zaciągnąć do tego dostojnego przybytku kultury. Gdy na afiszu reklamowym przed Dramatycznym zobaczyłam "Dziewczynki", pomyślałam, że złe dni tego teatru minęły, zwłaszcza, że twórczość Iredyńskiego była bliska mojemu sercu. "Dziewczynki" są jakby sceniczną i siostrą-bliźniaczką "Miasta kobiet" Felliniego. Wprawdzie ujęcie tematu jest trochę inne, ale wymowa, nie ukrywajmy tego, jest bardzo podobna. Mamy tu do czynienia z pulsującą nienawiścią do kobiet, a zarazem panicznym strachem przed nimi. W jednym ze swoich wywiadów Fellini powiedz
Tytuł oryginalny
Agora nr 253
Źródło:
Materiał nadesłany
Radar nr 23
Data:
04.06.1987