- Jakiego prezentu życzyłby Pan sobie najbardziej jako reżyser i dyrektor olsztyńskiego Teatru im. Jaracza? Z JANUSZEM KIJOWSKIM, który wczoraj [14 grudnia] obchodził 56. urodziny rozmawia Tomasz Kurs.
JANUSZ KIJOWSKI: Życzyłbym sobie, by Urząd Marszałkowski przyjął nasz wniosek dotyczący remontu sceny i zaplecza. Byłby to pierwszy poważny remont od 80 lat. Niestety, dowiedziałem się dzisiaj, że mimo wcześniejszych obietnic urzędników, nasz projekt został odrzucony, a remont odłożony na następne 80-lecie. Co po niemal roku w Olsztynie Pan sądzi o teatrze "na prowincji"? - Upieram się, że olsztyński teatr nie jest prowincjonalny. Największą jego zaletą jest doskonały zespół aktorski. Przyjeżdżają tu także artyści z różnych scen w kraju. Największą wadą, i tu będę się powtarzał, są zepsute mechanizmy sceny, walące się mury, uszkodzony system ogrzewania i dziurawy dach. Czy łatwo udało się Panu wejść w rolę dyrektora? - Jestem reżyserem filmowym, więc wiem, jak kierować dużym zespołem ludzi. Na szczęście znałem olsztyński zespół już wcześniej. Pomogli mi także moi zastępcy, pani Beata Ochmańska i pan Andrzej Fabis