"Solaris. Raport" w reż. Natalii Korczakowskiej w TR Warszawa. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.
Ponura, zaciemniona przestrzeń, stworzona przez Annę Met, przytłacza klaustrofobią. Baza kosmiczna na Solaris przypomina te z filmów o Obcym, gdzie każdy kąt może być źródłem zagrożenia, bo na pewno nie fascynacji poznawczej. W tle i dookoła proscenium duże obramowania, ułożone w zakrzywiony krąg świetlne reflektory. Wewnątrz pomieszczenia, po prawej, widać zawieszone niechlujnie skafandry, w jednym z nich znajduje się jakobiński płaszcz z trójkolorowym kwiatem rewolucji. Tuż obok popiersie i zbiór dzieł Platona. Po lewej z kolei parę foteli i ekran telewizora. Nad nimi kręcą się wirniki klimatyzacyjne. Na proscenium dodatkowy, bujany fotel, zakryty kolorowym kocem i kolejny ekran, pokazujący pogrążony w ciemności pokój Sartoriusa (Sebastian Pawlak). Środek sceny jest pusty, ta nicość tylko wyolbrzymia przytłoczenie w zaadaptowanych pomysłowo rogach sali TR-u. Udźwiękowienie autorstwa Maseckiego i Lenara, czyli buczenie, stukanie i piski towa