EN

21.11.2011 Wersja do druku

Złowrogie gry

To nie jest starsza pani rodem z podręcznika. Uderzająco młoda Claire Zachanassian odwiedza swą rodzinną wieś, aby zemścić się za krzywdę z przeszłości: Aktorka Agnieszka Podsiadlik ma trzydzieści lat, jest Polką, tak jak i reżyser tego przedstawienia, a w Güllen przeważnie mówi po polsku. Daje to podwójny efekt obcości - bardzo dobrze służy to inscenizacji najbardziej znanej komedii Dürrenmatta w teatrze w Lucernie w reżyserii Wojtka Klemma - pisze Andreas Klaeui w Neue Zürcher Zeitung.

Gdyż Claire Zachanassian towarzyszy (zamiast Tobiego, Robiego, Kobiego i Lobiego) tłumaczka i alter ego. Na cześć biblijnej krezusowej królowej, podpowiadającej Salomonowi jego czyny, na imię ma Saba (Daniela Britt) i mówi w szwajcarskiej odmianie języka niemieckiego. Połączenie to daje efekt przedziwnej bliskości i dystansu, mieszczących się w tej bliźniaczej postaci, która powoduje, że to co obce staje się jeszcze bardziej nieprzeniknione. Zwłaszcza, że obie aktorki grają swą podwójną postać z ekscytującą uprzejmością, wobec której przymilające się do nich gnomy z Güllen są absolutnie bezsilne. Na wysokich szpilkach obie panie kroczą dumnie po podłodze sceny, zrobionej z opakowań kartonowych produkcji szwajcarskiej, a wszystko łamie się pod ich stopami, porządnie już trzeszczy w tej merkantylnej rodzinnej ziemi. Güllen, wieś, przez którą ekspres Roland Szalony przejeżdża z prędkością błyskawicy, nie zatrzymując się na tej stacji,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Złowrogie gry

Źródło:

Materiał nadesłany

Neue Zürcher Zeitung z 14 listopada

Autor:

Andreas Klaeui, Przekład Iwona Nowacka

Data:

21.11.2011

Wątki tematyczne