"Złoty deszcz" w reż. Piotra Tomaszuka w Teatrze Wierszalin w Supraślu. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Nie wulgaryzmy, obscena i słowne defekacje przeszkadzają najbardziej w najnowszej historii Wierszalina. A... nuda. I poczucie, że "Złoty deszcz" nie wnosi wiele, nie tłumaczy świata, jak to zwykle u Tomaszuka bywało. Po temacie tylko się prześlizguje. Nie ma niczego skandalicznego w tym, że bohaterowie najnowszego spektaklu supraskiego teatru rzucają mięsem, używają go zamiast przecinków, ba, właściwie ono stanowi meritum każdej wypowiedzi. Nie ma co się zżymać, że słów brzydkich jest tam ogrom, skoro używa ich ponoć na co dzień 95 proc. Polaków. Cóż z tego więc, że nagle w ciągu godziny w jednym miejscu wylewa się widzom na głowę wiadro epitetów i określeń powszechnie uznawanych za obraźliwe. Teatr miejscem uświęconym nie jest, teatr jest samym życiem, teatr ma opowiadać o świecie. Jeśli więc opowiada o świecie wynaturzonym, takim też językiem może go opisywać, bo dlaczego nie. Uszy ów zabieg rani, ale cóż, trudno, jeśli tylko j