"Orkiestra Titanic" w reż. Rudolfa Zioły w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Dzienniku Bałtyckim.
Od Bułgarii nadal dzieli nas niewielka odległość. Wystarczy przespacerować się na koniec któregoś z długich peronów warszawskiego Dworca Centralnego. Z taką myślą można wyjść z przedstawienia "Orkiestra Titanic" w teatrze Wybrzeże bułgarskiego dramaturga Christo Bojczewa. Robert Rumas zbudował do niej scenografię, która świetnie oddaje ducha takich dworcowych zakamarków. Prawie czuje się ów charakterystyczny zapach... A zarazem kompozycja linii i płaszczyzn jest w tej scenografii wysmakowana jak w malarskiej abstrakcji. Rumasowi udało się przedstawić to, co dla tekstu Bojczewa najważniejsze: niby to historia z życia, czy raczej z dworca, wzięta, ale tak naprawdę ma swoje wyższe piętro - filozoficznej opowiastki o niespełnieniu, wpisanym w ludzkie losy. Ta sama sztuka, połączenia w jedno dwóch pięter, reżyserowi Rudolfowi Ziole udała się znacznie gorzej. Zioło, pozostawiając filozoficzne rusztowanie, całość przebudował na opowieść o