"Niech no tylko zakwitną jabłonie" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Marcin Zawada na blogu teatrmuzyczny.blog.com.
Ten tekst powinien może nosić podtytuł "Teatralne Rewolucje Wojciecha Kościelniaka". To druga premiera tego twórcy w Warszawie, która pojawia się w zapomnianym przez młodego widza teatrze i otwiera w nim okna, by wpuścić trochę świeżego powietrza. Najpierw był spektakl "Hallo Szpicbródka" w Syrenie, a od tygodnia Ateneum pokazuje "Niech no tylko zakwitną jabłonie". Nie jestem stałym gościem sceny przy ulicy Jaracza, tak jak nie bywałem często na Litewskiej, jedna jaskółka wszak wiosny nie czyni, ale i tak jestem dobrej myśli. Spektakl - na wyrost nazywany przez dział literacki Ateneum musicalem - jest raczej rewią piosenek. Agnieszka Osiecka - tu nie autorka tekstów, a scenarzystka - złożyła je w zgrabną całość i poprzeplatała skeczami. Co ważne - w tym zestawie znalazły się zupełnie zapomniane niegdysiejsze szlagiery, a nie tylko oklepane piosenki umieszczane przy okazji innych przedstawień wspominających czasy tuż przed wojną i po niej. P