Przepojony mistycyzmem niedokończony dramat romantyczny stał się dla młodego reżysera Ryszarda Peryta właściwie pretekstem do przeprowadzenia dyskusji całkiem współczesnej - o losie jednostki wobec konieczności historycznej, o beznadziejnym bohaterstwie skazanym na przegraną, lecz podejmowanym przez ciągle nowych ludzi w imię wielkiej idei (a może w imię psychicznej potrzeby bohaterstwa?) o zdradzie czyli ludzkim rozdwojeniu, o konflikcie idei i światopoglądów. Anegdota jest szczątkowa, realia mało istotne. Jakaś postać, podobno historyczna - szlachcic przywódca, jego żona, córka, narzeczony oraz Ksiądz, Żyd i pan Koniecpolski - kunktator, postacie z naszej "szopki narodowej" - pojawiające się na scenie jak w szopce. Parę polskich rekwizytów - stół, chleb, grób, świece, ogrywanych jak w jasełkach, z mocnym podkreśleniem symboliki. Przedłużony ruch, gest, pochylenie głowy, strój, który bardziej zaznacza postać niż ją ubiera.
Tytuł oryginalny
Złota czaszka
Źródło:
Materiał nadesłany
Nadodrze nr 6