"Mayday" Raya Cooneya w reż. Witolda Mazurkiewicza w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Recenzja w Kronice Beskidzkiej.
Perypetie bigamisty mającego dwie kochające go żony. Do tego prawdziwi oraz wyimaginowani homoseksualiści, zakonnica oraz transwestyta i misiowaci inspektorzy policji, którym trudno uwierzyć w prawdę w lawinie kłamliwych tłumaczeń. Znacie? Oczywiście - to "Mayday", angielska farsa nr 1 ubiegłego stulecia. Jej odświeżona wersja jest najnowszą, karnawałową propozycją bielskiego Teatru Polskiego. A skoro mamy karnawał, to nie koniec na tym. Druga część teatralnego wieczoru przypomina przeboje epoki twista. Farsa Raya Cooneya po raz pierwszy trafiła na bielską scenę ćwierć wieku temu, później pokazano jej sequel - "Mayday 2" oraz dwie inne sztuki dowcipnego Anglika. Bielsko nie jest wyjątkiem, bo jego farsy grane sana całym świecie i nie schodzą z afisza po kilka lat, a tylko w Polsce doliczono się już ponad 40 wystawień "Maydaya". Ma opinię murowanego hitu, który trudno zepsuć. Warunek to utrzymanie szalonego tempa i zegarmistrzowskiej precyzji w