"Kali Babki" Michała Siegoczyńskiego w reż. autora w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Artur Daniel Liskowacki w Kurierze Szczecińskim.
Opowieść o polskim Don Juanie - Jerzym Kalibabce, znanym m.in. jako Tulipan - w przedstawieniu Michała Siegoczyńskiego jest opowieścią o zmierzchu PRL i Polsce początków transformacji - z całą kulturową otoczką tych czasów - wszechobecnym kiczem, naiwnym naśladownictwem Zachodu i raczkującym kapitalizmem - ale przede wszystkim o tęsknocie za miłością. I o samotności, tym bardziej szarej i smutnej, im bardziej kolorowy i hałaśliwie radosny jawi się świat wokół. Nie bez kozery w przedstawieniu o pogromcy niewieścich serc nie gra... mężczyzna. Całość rozpisano na kwartet aktorski pań - Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska, Katarzyna Lenarcik-Stenzel, Beata Niedziela oraz Małgorzata Wiercioch. Ale główny (teoretycznie) bohater, owszem, pojawia się na scenie - w jego rolę wciela się czasem Beata Niedziela. Ale choć "Janusz Witold" - jak mówi się o nim - jest w jej wykonaniu facecikiem o zmysłowym głosie i powabnych ruchach - mamy tu przecież do czyn