Jak powstał pomysł wystawienia "Mechanicznej pomarańczy" w Teatrze Jaracza? - Jestem zaprzyjaźniony z tym teatrem. Na tej scenie wyreżyserowałem już cztery przedstawienia. Dyrektor Bogdan Hussakowski od trzech lat namawiał mnie, żebym znowu coś przygotował. Nie miałem ani czasu, ani odpowiedniego tekstu. Kiedy wreszcie znalazło się i jedno, i drugie, moja propozycja spotkała się z życzliwym zainteresowaniem i zgodą. Jest to poza tym teatr, w którym się po prostu dobrze pracuje. To ważne szczególnie teraz, kiedy sytuacja aktorów jest nie do pozazdroszczenia, kiedy pracują niemal za darmo. Przy tak olbrzymim przedstawieniu wykazują jednak maksimum zaangażowania, wkładają w nie wiele serca i wysiłku, nie narzekają, są niezwykle zdyscyplinowani. O tym wszystkim wiedziałem wcześniej, na to liczyłem i to się sprawdziło. Dlaczego sięgnął pan po tekst Burgessa, który dzięki znanej i uzna
Tytuł oryginalny
Zło według Falka...
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 271