By posłuchać głosu Doroty Osińskiej wystarczy zorganizować artystce recital. Niepotrzebny jest do tego spektakl z kilkunastoosobową obsadą - o "Jajokracji" w reż. Jana Szurmieja w Teatrze Rampa w Warszawie pisze Ewa Hevelke z Nowej Siły Krytycznej.
"Jajokracja" to historia opowiedziana piosenką. W świecie dwu wrogich obozów, ponad podziałem żyje wyłącznie para zakochanych (Dominika Łakomska i Marcin Rychcik). Oni zajmują się sobą zamiast kłócić o to, którą stroną jajko należy skierować ku górze - szerszą czy węższą. Stronnictwami kierują karierowicze. Jeden wygląda jak Witos z wypchanym sztucznie brzuchem (Andrzej Chudy), a drugi jak dorobiony badylarz z uzupełnionymi, dla odmiany, spodniami i Ptaśkiem z Looney Tunes na krawacie (Robert Kowalski). Wszystko trzyma w karbach Niedorzeczniczka Prasowa (Katarzyna Kozak), już dawno nie dziewczę, ale z blond kosą do pasa i jednoznacznymi figlikami w oczach. A biją się o posłuch u społeczeństwa - anonimowego tłumu indywiduów. W jednym rzędzie postawiono Harcerza i łomota - Glacę, Profesora Tutkę (tak wyglądał) i latawicę. Strażniczkę miejską oraz dziewczynkę z warkoczem w biało-czerwonym smokingu i trampkach wysoko wiązanych na gołych �