Anna Skubik nie stara się wskrzesić Marleny Dietrich, ona mówi o jej żywej legendzie oraz o wiecznym i okrutnym prawie przemijania - o spektaklu "Złamane paznokcie. Rzecz o Marlenie Dietrich" w reż. Romualda Wiczy-Pokojskiego w Teatrze Wiczy w Toruniu pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.
Piękna, zdecydowana, inteligentna, kontrowersyjna - Marlena Dietrich to niedościgniony symbol kobiecości, dama o silnym charakterze, jasnych poglądach - prawdziwa kobieta z pazurem. Fascynowała zarówno mężczyzn, jak i płeć piękną, fenomenem swej osobowości uwiodła również Annę Skubik - aktorkę, lalkarkę, młodą kobietę, która postaci niemieckiej gwiazdy postanowiła poświęcić swój monodram z lalką. Przedstawienie "Złamane paznokcie. Rzecz o Marlenie Dietrich" nie jest jednak skrótem biograficznym z życia artystki, lecz intrygującym studium kobiecości - wiecznej, archetypicznej, ale również przemijającej, kruchej, nietrwałej. Aktorka pod bacznym okiem reżysera i autora spektaklu - Romualda Wiczy-Pokojskiego, nie stara się wskrzesić Marleny Dietrich, mówi o jej żywej legendzie oraz o wiecznym i okrutnym prawie przemijania. Nie bez znaczenia jest tu fakt konfrontacji płci przy konstruowaniu przedstawienia, pozwala to wydobyć ze spektaklu niezwyk�