Pierwotnie tytuł miał brzmieć "ramota na wesoło", ale nie oddałby szczególnej atmosfery tego, co działo się na scenie Teatru Lubuskiego w ostatni dzień Winobrania. A także - o przewrotności!, nie zawierałby oceny wystawionej aktorom przez publiczność. Bowiem spektakl "Zimy żal", z piosenkami Jeremiego Przybory i muzyką Jerzego Wasowskiego, podobał się zielonogórskiej publiczności. Czy mogło być inaczej? Gdy widz przedarł się przez rozpasany winobraniowy tłum, szalejący na deptaku, uniknął ciosu zabłąkaną pustą butelką, nie ogłuchł od rzuconej pod nogi petardy, jednym słowem, szczęśliwie dotarł do teatru, a wreszcie, ściskając w ręku zaproszenie, jakie zawiodło go już na występie "Piwnicy pod Baranami", znalazł miejsce, do którego nie zgłosił pretensji żaden posiadacz legalnego biletu - otóż, ów widz miał prawo cieszyć się tym, co zobaczy na scenie. I najpierw było śmiertelnie poważnie. Magda Umer, nie dowierzając inteligencj
Tytuł oryginalny
"Zimy żal" czyli perfekcyjna ramota
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Zachodni nr 24