"Słowo jest ogień", monodram Marian Dworakowskiego w Teatrze Małym w Szczecinie. Pisze Artur D. Liskowacki.
Poetyckie monodramy - czerpiące na dodatek z klasyki - to dziś na scenie rzadkość. Nie dlatego nawet, że ich forma zdaje się mało przystawać do współczesności, ile stąd, że sztuka poetyckiego słowa jest w teatrze w zaniku. Żeby poważyć się na mówienie ze sceny poezji, trzeba ją nie tylko kochać i rozumieć, znać jej konteksty historyczno-literackie, ale i po prostu umieć ją mówić. Czuć jej rytm i rym, słyszeć naturalne metrum, a dzięki temu wypowiadać płynnie, nie zakłócając przy tym melodii wiersza. Tak, by brzmiał jak poezja, ale miał przejrzystość i logikę prozy. A to akurat umiejętności nieczęste wśród nowego pokolenia aktorów. NATOMIAST Marian Dworakowski, aktor z dorobkiem i doświadczeniem - wyreżyserował kilkanaście spektakli, występował m.in. na scenie Volkstheater w Wiedniu, a przez wiele lat w teatrach Australii, gdzie również nauczał aktorstwa - wszystkie te umiejętności niewątpliwie posiada. Co więcej, do mówienia