Wrzesień dobiega końca. Jak w całej Polsce, również w Łodzi rozpoczął się nowy sezon teatralny. Na wspólnej konferencji prasowej w Teatrze Nowym dyrektorzy łódzkich teatrów zdradzają plany repertuarowe, chwalą się nadchodzącymi premierami, ale na fotografii prasowej miny mają smętne. Może, dlatego, że tak naprawdę z łódzką kulturą dobrze nie jest - pisze do e-teatru Ireneusz Janiszewski.
Tymczasem żadna poważniejsza ogólna refleksja na temat tego, w jakim kierunku zmierza kultura w Łodzi w zasadzie od dawna się nie pojawiła. Nikt nawet nie próbuje krytycznie podsumować sytuacji w łódzkiej przestrzeni kulturalnej. W Łodzi o kulturze pisze się dobrze albo wcale. Jeśli już ktoś odważy się na światło dzienne wynieść niewygodne fakty, to są one szybko zamiatane pod dywan i znów zapada błoga cisza. Niestety, o łódzkiej kulturze na ogół też milczy się w ogólnopolskich mediach po prostu dlatego, że niewiele ważnych wydarzeń ma miejsce w "ziemi obiecanej". A przecież w Łodzi w ostatnim okresie mają miejsce zdarzenia dość kuriozalne. Przede wszystkim Łódź jest jednym z niewielu miast, których władze, będąc organizatorem dla kilku teatrów, w żadnym nie zdecydowało się na zmianę dyrekcji w drodze konkursu, więcej - na zmianę dyrekcji w ogóle. Czyżby władze Łodzi były zadowolone z pomysłów na prowadzenie Teatru No