"Hamlet" Williama Shakespeare'a w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Marek S. Bochniarz w portalu kultura.poznan.pl.
Starorzeźnicki "Hamlet" Mai Kleczewskiej rozstraja nerwy dezorientującą wolnością. Można dowolnie słuchać, patrzeć, chodzić, czy - ignorując aktorów - posiedzieć z koleżanką i popytlować. To spektakl "łażony" w wersji silent disco, w którym zajmujemy pozycję trzeciego, niewidzialnego oka i wybieramy tylko to, czego naprawdę chcemy. Przed północą wychodzę z "Hamleta" i spiesząc na nocny autobus mijam po drodze rodzinę Ukraińców, tak jak i ja podnieconych spektaklem. Trochę im zazdroszczę tego, że są razem i będą mogli jeszcze tej nocy porozmawiać o przedstawieniu. Wszystkie własne interakcje z Ukraińcami wspominam świetnie - te doświadczenia są jakby zupełnym odwróceniem ksenofobicznych wyobrażeń Polaków o tym narodzie. Zwykle Ukraińcy po prostu wypadają lepiej na tle moich rodaków. W tym kontekście bardzo mnie zawsze dziwi to, jak Polacy nieudolnie próbują leczyć kompleksy kosztem "biedniejszych" sąsiadów ze wschodu. A mogliby si�