"Ziemia B" w inscenizacji Wacława Sobaszka w Teatrze Węgajty. Pisze Jadwiga Rodowicz-Czechowska.
Jeśli zgodzić się, że dla mobilizacji obywatelskiej niezbędne jest umożliwienie i stymulacja dyskursu politycznego na poziomie podstawowym: pomiędzy młodymi i starymi, kobietami i mężczyznami, miastem i wsią, na tematy kluczowe dla dalszego istnienia człowieka, to Ziemia B jest takim aktem mobilizacji, dokonywanej z pewnym humorem. Teatr, zdawałoby się zagrożony zalewem wirtualności, technologiami, które oddalają aktora od widza, odnajduje w Węgajtach swoje mocne uzasadnienie "realne". Teatr zredukowany tu do obecności, umiejętności, głosu żywego instrumentu muzycznego i niemal zaginionej w polskim teatrze maski, sięga po głęboko polityczne tematy, znajdujące się na obrzeżach dyskursu politycznego współczesnej Polski, ale ważne. Ziemia B jest o gwałceniu środowiska i ślepocie, która ten akt umożliwia i do niego zachęca. Cienka linia, którą notorycznie przekraczamy - zimnej bestialskości wobec zwierząt, bezmyślnego nadużywania ziem