"Panna Tutli Putli" w reż. Janusza Józefowicza w warszawskim Teatrze Studio Buffo Pisze Jacek Melchior w tygodniku Wprost.
Witkacy to idealny librecista zwariowanych musicali. "Panna Tutli Putli" wygląda jak Marilyn Monroe skrzyżowana z Pamelą Anderson, jej rywalka, czyli dzika Królowa Tua Tua, co chwila wystawia zielony język. Wszyscy tańczą i śpiewają do nieokiełznanej muzyki Janusza Stokłosy, w której mieszają się pop, jazz, rap, rock i egzotyczne rytmy. Stylistyczny galimatias idzie w parze z niepoprawnością polityczną. Ze sceny padają uwagi o czarnych leniwych dzikusach i pochwały słodkiego nieróbstwa. Dzięki pomysłowości twórców na miniaturowej scenie Buffo mieszczą się wielki żółty samochód oraz łódź podwodna. Uwaga - jest ostro, kolorowo, hałaśliwie i cudownie nielogicznie: na Pannę Tutli Putli nie działają przecież ani pieniądze, ani władza!