EN

15.05.2010 Wersja do druku

Zielona Góra. W Lubuskim stary człowiek Harwooda

Starość nie radość? Albo "wesołe jest życie staruszka", jak śpiewał Jeremi Przybora? Właśnie o przemijaniu i o różnych odcieniach starości opowiada najnowsza sztuka Teatru Lubuskiego. Premiera "Kwartetu" Ronalda Harwooda w sobotę.

Wyzwanie aktorskie jest duże, bo trzeba zagrać kogoś starszego o 40 lat. - Starości nie da się udać. Musimy wyobrazić sobie siebie za kilkadziesiąt lat, fizycznie i wewnętrznie. O wiele prościej jest pokazać młodszą postać, bo pomagają doświadczenie i wiedza. Tu dotykamy trudnych rejonów, wręcz intymnych - opowiada Janusz Młyński, odtwórca roli Reginalda Pageta. "Kwartet" to rzecz o przyjaźni, miłości, wielkiej pasji. Sztuka pokazuje, jak różne oblicza przybiera starość. Bywa zgryźliwą, zmęczoną, zakompleksioną. Starość to niespełnienie, rozliczenie ze swoim życiem, zmarnowanymi szansami. A z drugiej strony starsi ludzie bywają uśmiechnięci, podśpiewujący. Tacy są bohaterowie sztuki "Kwartet". W przeszłości śpiewali w operze. Święcili triumfy, publiczność brawami domagała się powtórek. Teraz muszą zmierzyć się z utratą formy, chorobami, odejściem. - Oni, artyści, mają jeszcze trudniej. To samotni ludzie, którzy za życie z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Premiera w Teatrze Lubuskim: Stary człowiek Harwooda

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Zielona Góra nr 112 online

Autor:

Paulina Nodzyńska

Data:

15.05.2010

Realizacje repertuarowe