- To będzie komedia o... śmierci - zapowiada premierę Teatru Lubuskiego Robert Czechowski, dyrektor. Mowa o "Chorym z urojenia", ostatnim, iście autobiograficznym dziele Moliera. To pierwsza propozycja nowego sezonu.
Będzie więc o wyimaginowanych chorobach, fobiach i lękach. Tak silnych, że choć nigdy nie istniały, mogą nam wtargnąć w rzeczywistość. Molier, autor tekstu i aktor, w trakcie odgrywania sceny śmierci w tej sztuce... faktycznie zmarł. Ostatni sezon w Teatrze Lubuskim był nasączony klasyką. Widzowie obejrzeli m.in. "Medeę" Seneki Młodszego, "Gracza" Dostojewskiego i "Annę Kareninę" Tołstoja. Działo się tak nie bez powodu - powracając do korzeni, teatr uczcił 60-lecie swojego istnienia. Aktorzy najwyraźniej się rozkręcili, bo kolejny sezon otwierają w podobnym stylu. "Chory z urojenia" to pierwsza propozycja nowego sezonu. Sztuka powstała w 1673 r. To ostatnie dzieło Moliera, jednego z największych francuskich pisarzy, geniusza nowoczesnej komedii. Molier był też wybitnym aktorem i - jak pisał Tadeusz Boy-Żeleński - wielkim człowiekiem i lekarzem dusz. "Lekarzem, który nas uczy, że większość chorób naszej duszy są chorobami z urojenia.