Festiwal Teatralny Pro Vinci z Zielonej Górze (pierwszy taki w Polsce!) to nie tylko spektakle na tradycyjnych deskach. Teatr zagląda do hal, ruin, poewangelickiego zboru. W strugach deszczu przebiegła prapremiera sztuki "Łzy Ronaldo". Dziś kolejny eksperyment: Gombrowicz po niemiecku.
Pro Vinci zaskakuje, prowokuje, szokuje. W czwartek ruinach i pod osłoną nocy, aktorzy Teatru Lubuskiego opowiadali historię czeczeńskich uchodźców w Polsce. Deszcz lał się strumieniami, prawdziwy i sztuczny. - To Ronaldo się popłakał - komentowali widzowie. Ekstremalne warunki pogodowe, które szczególnie dały się we znaki aktorom, były jednak warte wrażeń. W sobotę teatr szykuje kolejne. Na Pro Vinci przyjeżdża zaprzyjaźniony teatr z niemieckiego Zittau, który pokaże swoją wersję "Biesiady u hrabiny Kotłubaj". O tym, jak Gombrowicz brzmi w ich ojczystym języku, teatromani przekonają się w poewangelickim zborze w Letnicy. Spektakl reżyserował Robert Czechowski. Początek o godz. 23. Pod budynek teatru będzie podstawiony autobus. Na autorski recital "Panna P. i przyjaciele" zaprasza Marek Sitarski ze swoją kapelą Dziadostwo (godz. 20.30, gabinet dyrektora teatru). W niedzielę monodram Marzeny Wieczorek z Teatru im. Osterwy w Gorzowie (godz. 16,