"Polowanie na łosia" w reż. Igora Gorzkowskiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w Dzienniku - dodatku Kultura.
Nowy spektakl Igora Gorzkowskiego rozczarowuje. Z lekkiego dramatu Michała Walczaka, w którym drzemały ważne pytania i podteksty, na scenie zostało niewiele ponad rodzinną przepychankę. Wydawać się mogło, że dramaty Walczaka powinny chętnie poddać się reżyserskiej strategii Igora Gorzkowskiego. Obu łączy przynajmniej kilka elementów w opisywaniu rzeczywistości: zanurzają narrację w zagadkowej grotesce zdarzeń czy postaci o niewyjaśnionym statusie; w obrazach reżysera, jak i słowach dramaturga czyha jakieś zagrożenie, gdy bohaterowie próbują wyrwać się z dotychczasowego życia. Na scenie Narodowego nie udało się jednak reżyserowi wyjść poza ramy sprawnie skrojonej fabuły, która w teatralnej przestrzeni zamieniła się raczej w ucieszną zabawę z puszczaniem oka do publiki niż rozwinięcie tego, co w tekście frapujące. "Polowanie...", prowokacyjnie określane przez autora jako komedia romantyczna, niesie ze sobą sporo pytań. Sygnalizuje pewne