"Ferdydurke" w reż. Jacka Milczanowskiego w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Pisze Anna Kopeć w Kurierze Porannym.
Oszczędna, ale widowiskowa wersja szkolnej lektury Szybka akcja, błyskawicznie zmieniające się wyraziste postaci, minimalistyczna, a zarazem wielofunkcyjna scenografia i dwie bardzo dobre sceny."Ferdydurke" w adaptacji Jacka Milczanowskiego to dobrze przygotowany spektakl formy w wykonaniu szóstki białostockich aktorów. Może zaskoczyć nie tylko licealistów. Podróż do dworu Hurleckich to jedna z ciekawszych scen tego spektaklu. Niewidzialny samochód skręca gwałtownie, na wybojach miotając pasażerami w różne strony. Wszystko zagrane jedynie formą rozśmiesza publiczność do łez. Specyficzny, jeden z najbardziej rewolucyjnych tekstów międzywojnia Witolda Gombrowicza to materiał chętnie wystawiany na teatralnych deskach. W białostockiej wersji "Ferdydurke" próżno doszukiwać się rewolucji. Jest za to błyskotliwa półtoragodzinna zabawa z formą. Przygody 30-letniego pisarza Józia, który nagle zostaje przeniesiony do czasów szkolnych, w Teatrze Dramat