Poprzedni spektakl "Solo" zrealizowany w Teatrze "Wybrzeże" był przejmującym studium młodego zbrodniarza. "Ontologiczny dowód na moje istnienie" także dotyka problemu przemocy, tym razem od strony ofiary. Dlaczego właśnie przemoc drąży pani w swoich spektaklach? - Chętnie zajmowałabym się tematami przyjemnymi, ale mam taki etap na swojej drodze - bo ten zawód jest swojego rodzaju drogą - kiedy próbuję zaakceptować rzeczywistość. Taką, jaka ona jest. I dlatego w "Solo" nie oceniam bohatera zdarzeń. Tym razem także zdecydowałam się na dramat, który jest ode mnie bardzo odległy, ale przez to próbuję zrozumieć świat, w jakim żyję. To nie jest niestety ładny świat. Częściej spotykamy ludzi, którzy się boją, są samotni. Rzadko są to mordercy czy ofiary przemocy, ale łączy nas z nimi wspólnota doświadczeń: poczucie osamotnienia i strach. To dość kontrowersyjne podejście do tematu. - Postanowiłam do tego tematu podch
Tytuł oryginalny
Zgoda na rzeczywistość
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wybrzeża nr 15