"Wszyscy moi synowie" w reż. Wawrzyńca Kostrzewskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w Tygodniku wSieci.
"Wszyscy moi synowie" to najważniejsza realizacja w Teatrze Dramatycznym od czasu objęcia dyrekcji przez Tadeusza Słobodzianka. Pomyliłem się. Tak było z oceną Wawrzyńca Kostrzewskiego, który jeszcze przed chwilą był reżyserem tylko dwóch spektakli. Dlatego trzeba było stwierdzić: do trzech razy sztuka, a ja zaparłem się w sobie, że "Wszyscy moi synowie" okażą się płaską robotą, w której wybrzmi detal słowa dramatu, ale na koniec zostanie się z prostymi wnioskami, jakie wyciąga się z dziesiątków innych rzeczy. Zwłaszcza że nie tylko teatr mamy dookoła. Nie trafił do mnie Kostrzewski ze swoją wizją "Rzeczy o banalności miłości" sprzed roku. Romans Martina Heideggera i Hannah Arendt w dramacie Savyon Liebrecht okazał się oczywistszy, niż sugeruje tytuł. Co prawda Adam Ferency chciał rozpalić rolę jak emocjonalny fajerwerk, nawet kopiując Hitlera Tadeusza Łomnickiego - zresztą swojego mistrza - z czasów słynnej "Kariery Artura Ui", al