O SZTUKACH Witkacego napisano już tak wiele, że każdy dodatkowy komentarz przypominać może mielenie ziarna na chleb, który dawno już został zjedzony. Lecz przecież - poza owymi komentarzami - pozostaje sam Witkacy. Mimo licznych interpretacji, analiz, egzegez i wykładni: niejednoznaczny, niepokojący, przewrotny. I ponadczasowy. Jakże znamienne jest bowiem to, że katastrofizm jego sztuk znajdował swe uzasadnienie na każdym etapie. W teatrze doby PRL pointy owe, przynoszące mroczną rewolucję, traktowano na ogół jako, mniej lub bardziej jednoznaczną, aluzję do sowietyzacji. Tymczasem, proszę, PRL za nami, a katastrofizm Witkacego brzmi nie mniej aktualnie. Bo też właśnie: niepolityczne jest jego ostrze, a przynajmniej - nie tak polityczne jak zwykło się uważać. To raczej katastrofizm kulturowy, cywilizacyjny. "Maciej Korbowa i Bellatrix" - dramat stosunkowo mało znany - również ów temat podejmuje. W sposób niejako modelowy dla późniejszej twórczośc
Tytuł oryginalny
Zgiełk w ciemności
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 240