"Kazimierz i Karolina" w reż. Wojtka Klemma w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Jacek Cieślak w Teatrze.
Wojciech Klemm wpisał "Kazimierza i Karolinę" w pejzaż Zielonej Góry, akcentując społeczny dramat mieszkańców, wegetujących z dala od metropolii. To spektakl sprawny, lecz słabszy od wcześniejszego Życia snem. Igrzyska dziś Austro-węgierski twórca plebejskich sztuk zawdzięcza powrót na polskie sceny wydanej niedawno dwutomowej antologii dramatów, w której perłą jest "Kazimierz i Karolina" w przekładzie Jacka St. Burasa. To dzięki kongenialnemu tłumaczeniu rzadko wystawiana w Polsce sztuka znalazła się w repertuarze Teatru Narodowego w Warszawie, gdzie wystawił ją Gábor Zsámbéki, jeden z najważniejszych twórców sceny węgierskiej. Nie było to pewnie bez znaczenia dla powstania mocno uwspółcześnionego przedstawienia Jana Klaty na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego we Wrocławiu. Zsambeki podążył wiernie tropem tekstu Horvátha i pokazał bohaterów w realiach kryzysu lat trzydziestych, podczas monachijskiego Oktoberfestu, w pejzażu ludowej