"Zemsta" Aleksandra Fredry w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Łukasz Gazur w tygodniku Wprost.
Reżyserka chciała, by jej "zemsta" nabrała aktualności. I wydawało się, że tekst o murze brzmi wyjątkowo współcześnie. Okazuje się jednak, że nie wystarczy kazać bohaterom zdjąć kontusze. Czarne spodnie i T-shirty nie sprawią, że emocje wydostaną się z papieru i trafią wprost do widza. Spektakl po prostu ugrzązł w nudzie. Zabrakło dobrego pomysłu. Nie widać też pracy z aktorami. Poza Marcinem Sianko (Rejent Milczek) trudno uznać, że ktoś wykreował tu przykuwającą uwagę postać. Wzięcie całego tekstu w teatralny nawias i rozegranie go jako scenicznych trików też nie pomaga. Mógł to być punkt wyjścia do dyskusji o podziale, który dziś dotknął także polskiego teatru. Ale tego też nie widać.