"Zemsta nietoperza" Johanna Straussa w reż. Krzysztofa Cicheńskiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Jacek Marczyński w Ruchu Muzycznym.
Arcydzieło Johanna Straussa syna wystawione w Poznaniu jako atrakcja sylwestrowo-noworoczna niesie ze sobą wszystkie problemy, z jakimi boryka się dziś teatr sięgający po klasyczną operetkę. Rejestr tych kłopotów i pułapek przedstawiliśmy niedawno w RM pod hasłem "Śmierć operetki?" (10/2016). Problem pierwszy to czas i miejsce akcji. "Zemsta nietoperza" jest kwintesencją klasycznej operetki wiedeńskiej, w której jednak salonowe rozmowy i obowiązkowa scena balu dodatkowo łączą się z francuską farsą. Literackim pierwowzorem była przecież komedia "Reveillon" słynnego duetu Henri Meilhac i Ludovic Halevy. Kto jednak dziś w Polsce umie wystawić francuską farsę z jej potoczystym dialogiem, ciągiem zabawnych qui pro quo oraz przebieranek, całość zaś doprawić erotyką, podaną lekko i z wdziękiem, jak to Francuzi potrafią? Kto jeszcze dziś rozumie też, na czym polega wiedeński szyk i elegancja? Prostszym rozwiązaniem jest ucieczka od dawnych reali�