EN

19.03.2000 Wersja do druku

Zedrzeć, przypiłować, naciąć...

O co chodzi {#os#1075}Miśkiewiczowi{/#} w jego teatrze? O pukanie i znajdywanie siebie. Zgęszczony stop zapożyczeń staje się po pewnym czasie własnym ciałem. Jeśli chce się przemówić wła­snym głosem i sprawić, by widzowie to usłyszeli, trzeba mozol­nie zeskrobywać z ciała warstwy cudzych przebrań. PODYPLOMOWA SZKOŁA {#os#1116}LUPY{/#} Paweł Miśkiewicz uchodzi za ucznia Krystiana Lupy. Nie tylko on - bo jest już ich całkiem spora gromadka: Marek {#os#8104}Fiedor{/#}, Krzysztof {#os#8022}Warlikowski{/#}, Grzegorz {#os#13932}Jarzyna{/#}... Wszyscy mają na koncie przy­najmniej jedno "lupiczne" przedstawienie: Warlikowski "Markizę O." Kleista, Jarzy­na "Doktora Faustusa" i "Małych Lunaty­ków", Fiedor - opolskich "Niewinnych" Brocha, Miśkiewicz - "Śniadanie u Tiffany'ego" Capote`a i "Przebudzenie wiosny" Wedekinda. Każda z tych realizacji naśladowała wiernie założenia teatru Lupy, sprowadzo­nego zresztą do kilku łatwo rozpoznawal­nych cech i or

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zedrzeć, przypiłować, naciąć...

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 12

Autor:

Łukasz Drewniak

Data:

19.03.2000

Realizacje repertuarowe