Historia Johna Gabriela Borkmana, który ze społecznych nizin wybił się na szczyt kariery i upadł na dno, mogłaby wydarzyć się także dzisiaj.
Mroczną sztukę Henryka Ibsena przygotowuje Teatr Polski. Norweski dramaturg "Johna Gabriela Borkmana" napisał pod koniec życia, w 1896 r. Tytułowy bohater był nikim, został dyrektorem banku, po czym zdefraudował pieniądze i znalazł się w więzieniu. Sztuka nieczęsto trafia na polskie sceny. Tak się jednak złożyło, że Grzegorz Wiśniewski, który wyreżyserował ją w Teatrze Polskim, kilka lat temu wystawił ją z powodzeniem w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Wiśniewski znany jest we Wrocławiu. Kilka lat temu, za "Rzeźnię" Sławomira Mrożka w Teatrze Współczesnym, został nagrodzony Statuetką Fredry. Dlaczego zdecydował się sięgnąć po - nie ukrywajmy - starą sztukę Ibsena? Reżyser twierdzi, że współcześni autorzy, nawet jeśli opisują ważne problemy dotykające człowieka, nie czynią tego w wystarczająco głęboki sposób. A Ibsenowi nie sposób odmówić umiejętności sięgania głębiej. Autor stawia ważne pytania i zmusza widzów do szu