Może czas już, by teatr był przede wszystkim teatrem? - pyta w felietonie pisanym specjalnie dla e-teatru Paweł Sztarbowski
Modą ostatnich lat stały się projekty organizowane wokół premier. Są teatry, które podejmowane w spektaklach problemy próbują dopełniać wykładami, warsztatami, konkursami i piknikami. Pionierami takich działań stali się w Bydgoszczy dyrektor Paweł Łysak i dramaturg Łukasz Chotkowski. Nie wiem, świadomie czy też nie, ale zdaje mi się, że zrobili takim działaniem polskiemu teatrowi sporą krzywdę. Bo sukcesy bydgoskiego teatru pokazały innym, że takimi gestami można narobić trochę szumu. Niestety, jak w Bydgoszczy projekty były zaledwie uzupełnieniem premier, inni wyostrzyli ten gest i tak się przejęli, by być en vogue, że postanowili zupełnie zrezygnować z premier i robić jedynie projekty towarzyszące. A niektóre teatry właściwie nie grają nawet spektakli z repertuaru. To dopiero radykałowie! Całe szczęście, że w ich teatrach są jeszcze wystawy i odczyty, bo dzięki temu jest szansa, że choć kilka razy w miesiącu zapali się tam świat