Było to dziesięć, może jedenaście lat temu. Kto inny pisywał recenzje teatralne w "Profilach". Ktoś kto był naukowcem, miał tzw. aparat naukowy i spojrzenie historyka literatury. Inscenizacje rzeszowskie też mu na ogół nie podobały się. Drobiazgowo wyliczał dlaczego. Każda recenzja była rejestrem, przewinień interpretacyjnych wobec autora. Ostatni akapit albo dwa dotyczyły pracy aktorów. Złość środowiska aktorskiego na recenzenta była duża. A że działo się to jeszcze w czasach, gdy zbesztani ludzie teatru obrażali się, skarżyli i polemizowali, więc któregoś dnia poczta redakcyjna przyniosła list od aktora. Skądinąd funkcyjnego - prezesa koła SPATiF-u. Aktor pomstował na recenzenta. To znaczy nie tak wprost. Formalnie na filologiczny styl recenzencki. Co to za pisanie o teatrze - argumentował - jeśli trzy czwarte tekstu poświęca się utworowi literackiemu zaś ludziom, którzy ów utwór uczynili dziełem teatralnym - tyle co
Tytuł oryginalny
Zdziwienia
Źródło:
Materiał nadesłany
Profile nr 6