- Trudne role otwierają spojrzenie na siebie - człowiek często nie wie, jak ma ją "ugryźć" - mówi aktor ZDZISŁAW WARDEJN.
Patrycja Sawicka: Kariera zawodowa Zdzisława Wardejna jest synonimem kreacji kilkuset ról i mnóstwa spektakli w Pana reżyserii. Czego trzeba pilnować, żeby nie popełnić błędu? Zdzisław Wardejn: Godności - nieprzyjmowania ról, z którymi człowiek się nie zgadza. Nie robić tego, na co się nie ma ochoty i czego się nie uważa. I chałtury - innych wartości nie ma. Trudne role otwierają spojrzenie na siebie - człowiek często nie wie, jak ma ją "ugryźć". Nie zawsze gra się je dobrze. Jest takie porzekadło, że trzy źle zagrane role tworzą jedną dobrą - co nie jest takie głupie, bo nabiera się doświadczenia. W czwartej z nich można się wystrzec wcześniej popełnionych błędów. P.S.: Nic nie zapowiadało, że zostanie Pan aktorem - i z czasem reżyserem. W technikum energetycznym podobno nie należał Pan do grona prymusów. Z.W.: Opuszczałem dużo zajęć; jeden z nauczycieli powiedział mi, że nie widział mnie w szkole przez trzy miesiące!