W 23. Subiektywnym spisie aktorów teatralnych Jacka Sieradzkiego.
Jego aktorstwo jest leniwe, pasywne, niekiedy, niech mi wybaczy, wyleniałe. Ale czy to znaczy, że nieskuteczne? Gdzież tam. Wymyślił sobie na przykład Antonia w "Kupcu weneckim" (warszawski Dramatyczny, reż. Aldona Figura) jako łagodnego starszego pana o szerokim szczerym uśmiechu, w białym garniturze, uroczego kompana i przyjaciela. Tyle że w ustach takiego sympatycznego dziadzi pojawiające się co jakiś czas antyżydowskie obelgi - ciśnięte ot tak, mimochodem, bez konsekwencji - brzmią jak zgrzytnięcie po szkle. I swoje robią. Niekiedy zresztą taka leniwa powściągliwość jest jedynym możliwym ratunkiem: ktoś kto by zaangażował się po uszy w pseudofilozoficzne wodolejstwo w najnowszym dziele Iwana Wyrypajewa "Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie", poległby z kretesem.