EN

2.11.2018 Wersja do druku

Zdzisław Najmrodzki wciąż jest w Gliwicach legendą

Lubił kobiety, dobre ciuchy i alkohol. Specjalizował się we włamaniach do peweksów i kradzieżach polonezów. Mówili na niego "Szaszłyk" a właściwie "Saszłyk", bo lekko seplenił. O Zdzisławie Najmrodzkim, przestępcy, który obrósł legendą, Teatr Miejski w Gliwicach przygotowuje spektakl - pisze Anna Malinowska w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Czarny, gęsty wąs, skórzana marynarka, łańcuszek na szyi i papieros w dłoni. Mężczyzna spaceruje po centrum Gliwic. Zostawia za sobą chmurę zapachu najlepszej wody kolońskiej. Nazywa się Zdzisław Najmrodzki. Urodził się w 1954 roku na kielecczyźnie. Ojca nie znał, wychowywała go matka. Kilka razy razem z synem zmieniała miejsca zamieszkania, aż wreszcie osiedli w Gliwicach. Zdzisław skończył tu szkołę zawodową, wyuczył się na mechanika samochodowego. Po szkole dostał bilet do wojska. Dowódcy w jednostce docenili jego sprawność fizyczną. Proponowali mu nawet, żeby został komandosem. Zdzisław nie był zainteresowany, po służbie wrócił do Gliwic. Marzył, żeby zostać kierować rajdowym. Lubi się bawić Ma dosyć polskiej siermięgi i szarzyzny. Chce wyjechać, najlepiej do Australii, która sobie wyobraża jako miejsce z wiecznym latem i pięknymi plażami. Ale to tylko marzenia. W 1976 roku żeni się, ale małżeństwo nie trwa długo.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zdzisław Najmrodzki wciąż jest w Gliwicach legendą. "Taki przestępca był tylko jeden"

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Katowice online

Autor:

Anna Malinowska

Data:

02.11.2018