W 23. Subiektywnym spisie aktorów teatralnych Jacka Sieradzkiego.
Tymoteusz Karpowicz + Weronika Szczawińska = formalizacja do kwadratu. Nigdy nie grany "Niewidzialny chłopiec" wrocławskiego poety we wrocławskim Współczesnym: wyabstrahowana przestrzeń, aktorzy w monochromatycznych, jaskrawoczerwonych kostiumach (plus jedna postać na żółto), świadomie banalne komunikaty konwersacji słane w powietrze, przed siebie, bez kontaktu, mechaniczne szczekanie słów. I nagle on, nestor tej manekinowatej scenicznej rodziny, w rozbłyskującym szaleństwem monologu, w przełamaniu sformalizowanego marazmu, w ekstatycznej apoteozie życia zakończonej paroma taktami tenorowej arii, bodaj z "Napoju miłosnego". Czy ta brawurowa etiuda to świadome dopełnienie konwencji widowiska, czy celowy do niej kontrast? A może, horribile dictu, bunt, może wręcz zanegowanie sensu całego tak sztywnie lodowato wymyślonego przedsięwzięcia?