- Przedstawienie wiernie odzwierciedla tamtą epokę, a grający mnie aktor sprawił, że miałem rozdwojenie jaźni - tak był do mnie podobny - Piotr Jegliński, bohater spektaklu Sceny Faktu TVP, "Operacja Reszka", w rozmowie z Małgorzata Piwowar z Rzeczpospolitej, opowiada o tym, jak w latach 70. przemycał książki i powielacze do Polski.
Jak się panu podobał spektakl? Piotr Jegliński: Pozytywnie mnie zaskoczył. Przedstawienie wiernie odzwierciedla tamtą epokę, a grający mnie aktor sprawił, że miałem rozdwojenie jaźni - tak był do mnie podobny. Trzeba było mieć dużo fantazji, żeby w 1974 roku wyjechać na Zachód i stamtąd wysyłać zakazane książki i powielacze. - Byłem studentem. Wychowałem się w rodzinie, w której działanie dla Polski miało tradycje i było oczywiste. Na KUL-u spotkałem świetnych kolegów: Bogdana Borusewicza i Janusza Krupskiego. Studiowaliśmy historię i uczyliśmy się, że sensem pracy w tym zawodzie jest dociekanie prawdy. W tamtych czasach książki opowiadające prawdziwe dzieje Polski były u nas zakazane i docierały tylko incydentalnie zza granicy. Za posiadanie "Bez ostatniego rozdziału" gen. Andersa jeden z naszych kolegów dostał 4 lata. Chciałem wyjechać, by zorganizować szerszą pomoc. Po dwóch latach starań dostałem paszport i pojechałem d