"Statek błaznów" w reż. Piotra Tomaszuka w Teatrze Wierszalin w Supraślu. Pisze Marta Gąsowska w Teatrze.
Szczególną cechą Teatru Wierszalin jest siła scenicznego przekazu. Spektakle budzą ogromne emocje, przykuwają uwagę widza i od pierwszych scen trzymają go w nieustającym napięciu, wręcz wymuszając skupienie. "Statek błaznów" stanowi pod tym względem wyjątek na tle pozostałych przedstawień Piotra Tomaszuka. Toteż stały widz supraskiej sceny poczuje się nie tylko zawiedziony, ale i... nieuwiedziony. Spektakl rozpoczyna się w bardzo luźnej atmosferze. Oto udajemy się na pokład eleganckiego jachtu, którym dopłyniemy na mityczną wyspę wiecznej szczęśliwości. Jednak już po chwili statek zmienia się w kabaretowo-cyrkową scenę, na której pasażerowie walczą o tytuł króla błaznów - wcielają się w średniowiecznych kawalarzy przedstawiających swoje igrce. Ich poziom dowcipu odpowiada prezentowanemu przez XVI-wiecznych wędrownych żartownisiów. Rubaszne żarty niekoniecznie mają śmieszyć, jednak często są także niezrozumiałe i w wielu miejsca