"Gottland" Mariusza Szczygła w reż. Joanny Zdrady w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Pisze Barłomiej Miernik, członek Komisji Artystycznej XIX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Mariusz Szczygieł pisał "Gottland" z sentymentu i empatii do braci Czechów. W chorzowskim Teatrze Rozrywki Joanna Zdrada wyreżyserowała ten tekst, o empatii jakby zapominając. W przedstawieniu, czy raczej zbiorze scenek, najbardziej przeszkadza przewidywalność. Każda etiuda kończy się wyciemnieniem, puszczeniem po rozpiętym nad sceną drucie kolejnej, odbitej na maszynie drukarskiej prasowej czołówki, komentującej wydarzenia sceniczne. Wspina się po te "prasowe jedynki" chłopak, nakleja je po lewej stronie, na tablicę, imitującą słup ogłoszeniowy. Monotonia tych przerywników irytuje, bo, przy licznych, całkiem zresztą trafnych, pomysłach formalnych, podstawową materią spektaklu są podobnie jak w książce Szczygła, opowieści o znanych Czechach. Tu sprowadzone do zdawkowych etiud. Zaczyna się od bardzo skrótowej sylwetki Báťy i jego zakładu szewskiego. Przerwa, wyciemnienie, zgrzyt prasy drukarskiej, chłopak przy słupie. Potem przysłuchujemy si