Zdawałoby się, że Conrad Drzewiecki - choreograf - biorąc na warsztat reżyserski "Zemstę", wydobędzie z wiersza wpisany weń rytm i przełoży na plastykę ruchu. Tak się nie stało. Reżyser wymyślił dla każdej postaci inny sposób mówienia: - Papkin graseruje, Dyndalski mówi z kresowym zaśpiewem... każdą opatrzył charakterystycznym gestem lub grymasem. Wszystkie te zabiegi niestety, nie pomagają fredrowskiej frazie, gubi się jej melodia, znikają kalambury. To, co w "Zemście" najważniejsze, czyli wiersz i słowo, zastępują gagi. Pomysł Drzewieckiego na "Zemstę" nie okazał się równie udany, jak przed laty koncepcja baletu "Przypowieść sarmacka". Nie wsparli reżysera aktorzy, z wyjątkiem prawdziwego sarmaty Cześnika - Mariusza Puchalskiego i autentycznie zabawnych mularzy (Janusz Grzelak i Janusz Stolarski). Nie wspomogła też reżysera scenografia. Wojskowe siatki maskujące i kiczowaty błękit ewokowały nastrój świetlicy pułkowej, sztuczne kwiat
Tytuł oryginalny
Zdawałoby się ...
Źródło:
Materiał nadesłany
Goniec Teatralny nr 21